Obserwatorzy

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rowerowe Camel Trophy

...
Przyjdę w bór  świętokrzyski, w sosen ciemną zieleń,
w mej dziecięcej fantazji chram zaczarowany -
który ongiś  przebiegał rączo święty jeleń –

Gdzie echem grały śpiewnym łowieckie fanfary - - -
dziś jeno dziwy gada poszum drzew rozchwiany,
szumi bór pieśń odwieczną - mroczny bór prastary . ..

fragment wiersza pt.”Bór”
Autor: Jan Gajzler –  poeta urodzony w Suchedniowie
moim rodzinnym mieście



O wycieczce rowerowej do mojego ukochanego lasu marzyłam od pierwszych dni wiosny. Wczoraj nareszcie  udało się zrealizować to pragnienie. Cała rodzina w komplecie stawiła się, mimo nienajlepszej pogody, przed drzwiami garażu  gotowa do rowerowej wyprawy.  Początkowo w planie był krótki wypad na leśny rekonesans, ale jak to u nas często bywa wyszła z tego kilkugodzinna wycieczka. Na nasze szczęście pogoda poprawiła się. Wyszło słoneczko i zrobiło się cieplutko. Czas wyprawy wydłużał się ponieważ odbywały się  sesje zdjęciowe. Ja „szalałam” ze swoim aparatem utrwalając okazy przyrodnicze. Michał szukał ciekawych miejsc i obiektów dlatego trochę  czasu spędziliśmy na terenie  położonej w lesie kopalni. Dzięki temu powstał mini fotoreportaż z naszej wyprawy. Zapraszam do obejrzenia.

Po nocnej ulewie na świerkowych igłach zawisły "deszczowe łzy".

Las budzi się do życia po zimowym śnie.

Piękna jest taka świeża wiosenna zieleń.
  
Fragment leśnego dywanu utkanego z zawilców.


Nazwy tych kwiatuszków niestety nie znam.    

Stary, olbrzymi modrzew - pomnik przyrody- góruje nad laserm.

W starych obumarłych drzewach tak naprawde tętni leśne życie.


Nasza wyprawa przypominała czasem Camel Trophy.





Najgorzej miał Janek, trzeba mu koniecznie zmienić rower na większy.


 W naszym lesie są partyzanckie groby. Tu przy powstającej trasie szybkiego ruchu
S-7, mogiła Nieznanego Żołnierza.


Powrót do cywilizacji.

Dziś trzeba wracać do stolicy, ale już za trzy dni znów trochę wolnego więc będzie okazja do następnych wypraw rowerowych.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i dziękuję za wizytę na moim blogu.




5 komentarzy:

  1. Wspaniała wyprawa :) Dawne kieleckie , to przepiękne tereny i bardzo mi bliskie . Znaczna część rodziny ze strony mojego taty pochodzi z tych stron. Szczególnie bliskie jest mi Skarżysko -Kamienna , Busko -Zdrój , Chmielnik , Radoszyce , Czarniecka Góra , Końskie i Kielce ...chyba nic nie pominęłam :D Te lasy mój dziadek przemierzał , w czasie wojny , w partyzantce ...
    Ach , dawno już nie byłam w tych stronach....
    Ściskam , buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Moniko, teraz już rozumiem skąd u nas taka wspólnota dusz. Ja wszystkie te miejsca znam, zwłaszcza Skarżysko, gdzie chodziłam do liceum, Kielce i Bukso- Zdrój.A mój las kocham jak żadne inne miejsce na Ziemi i nie ma w tym naprawdę przesady. Ja lasem oddycham. Znam jego zapach z każdej pory roku. Mogę godzinami słuchać śpiewu ptaków, obserwować żuczki, mrówki i inne boże stworzonka. Nie straszne mi żadne leśne wertepy żeby dotrzeć do jego najodleglejszych zakątków.
    Dobrze, że mam tu swoje Zacisze i mogę tak często przyjeżdżać w moje ukochane strony. Będę jeszcze pisać o tych bliskich memu sercu miejscach. Pozdrawiam Cię radośnie i słonecznie. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, Radziejowe Zacisze! Spotkałam Cię Pod Lipami i zajrzałam. Wyprawa rowerowa super, trochę błotnista, a wiosna w obiektywie przepiękna. My przemierzamy trasy z plecakiem i z buta, mamy chatkę na Pogórzu Przemyskim, 60 km od miejsca zamieszkania, najchętniej przebywalibyśmy tam cały czas, ale tak się nie da. Ta kwitnąca roślinka to groszek wiosenny, w pełni rozkwitu posiada różne kolory, od niebieskiego po fiolet. Pozdrawiam serdecznie i dodaję do ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Mario! Dziękuję, że tu do mnie zawitałaś. Dzięki też za podpowiedź nazwy roślinki. Dużo się uczę podczas tych "rozmów" na blogach. Jesteście szczęściarzami, bo macie chatkę trochę bliżej niż ja swoje Zacisze (150km), ale dla mnie i ta odległość nie jest niczym wielkim kiedy mam w perspektywie odpoczynek na łonie natury. Pozdrawiam wiosennie. Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu widzę, że wyprawa była naprawdę "Camel Trophy" :-). Ależ błotko! ja staram się unikać takich tras, bo mój fantasyczny pies uwielbia robić niespodzianki swojej pani w stylu "tarzamy się w błotku dla ochłody", ale trzesie się jak galareta jak widzi, że szykuje mu kompiel. W poniedziłek po powrocie z wyprawy rowerowej, poszłam popatrzeć ,cóż sie dzieje w pobliskim stawie, to oczywiście mój pies był pierwszy i zanim doszłam to zdarzył już popływać.
    Muszę Ci powiedzieć, że masz na prawdę świetne miejsce na odpoczynek i podgladanie przyrody.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję pięknie za każde dobre słowo pozostawione w moim Zaciszu:)))