Obserwatorzy

niedziela, 30 czerwca 2013

Koniec szkoły i ...

... ostania lekcja wychowawcza. Dzisiejszy post wiąże się z pewnym zdarzeniem, które miało miejsce w ostatnim tygodniu nauki.  Chłopiec z szóstej klasy, zapewne z powodu burzy hormonów i  burzowej pogody na dworze, wymyślił nie najmądrzejszą zabawę, którą próbował umilić sobie czas. Znalazł kawał drewna i  używał go do zaczepiania młodszych kolegów (delikatnie mówiąc). Został przyłapany na tym procederze przez dyżurującą nauczycielkę. Postanowiłam wziąć ten kawałek drewna i pokazać młodemu człowiekowi, jak można wykorzystać inteligentnie i z głową taki dar natury.  A oto  efekt mojej pracy.



Jakie były efekty tej lekcji praktycznej? No, cóż większości uczniów podobał się pomysł i interesowali się tym jak można coś takiego zrobić. Główny bohater w momencie prezentacji wydawał się zainteresowany, ale potem ... :((( Myślę, ze jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie zanim coś do niego dotrze. Taka to praca nauczyciela sukcesy i porażki. Choć nie mogę mówić o całkowitej porażce, bo do części głów na pewno coś trafiło:)
Jestem już w Zaciszu i łapię pierwsze oddechy swobody:))) Nasycam swój wzrok zielenią ogrodu i podglądaniem Zacisznych Gości.


Przez telefon tata opowiadał mi, ze jakaś zakochana parka, wije sobie gniazdko na naszym iglaku:) Podobno uwijały się ptaszęta bardzo. Teraz już spokojnie wysiadują swoje małe, a my dyskretnie to wszystko podglądamy .
Niestety w tym roku nie dane mi było zobaczyć moich wcześnie  kwitnących  kwiatów. Dobrze chociaż, że brat zrobił mi zdjęcia. I to dla Was dedykuję te kwiaty z serdecznymi pozdrowieniami i podziękowaniami, za
to, że jesteście ze mną i za każde miłe słowo zostawiane w Zaciszu, 


Pozdrawiam Was cieplutko i duuuużo słońca życzę na całe wakacje.  Ania

niedziela, 23 czerwca 2013

W biegu ...

Wpadam na chwileczkę, bo boję się, że o mnie zapomnicie:( Ostatnio ubyło mi obserwatorów:(( Więc na szybko między jednym świadectwem, a drugim dyplomem postanowiłam napisać parę słów i pokazać wielkie nic, które udało mi się ostatnio poczynić:)
Drugi aniołek zrobiony w czasie  warsztatów witrażowych, jakie odbyłam z moją klasą. Wyobraźcie sobie, że każde dziecko wyszło z takim aniołeczkiem samodzielnie wykonanym:)) Chwała za to Paniom prowadzącym:)


Moje pierwsze, bardzo małe próby szydełkowe:)


A na koniec ... 24 czerwca to imieniny mojego Janka, a ponieważ jest daleko ode mnie to przesyłam mu życzenia tą drogą:) Oj, chyba będzie zły:)))


Cieszę się i dziękuję Wam bardzo, że pomimo mojego milczenia  zaglądacie i sprawiacie mi wiele radości miłymi wpisami. Kochane już nie długo wakacje i na pewno  powrót do robótkowania i blogowania:)))
Pozdrawiam cieplutko. Ania

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Podpatrzone

Witajcie Kochani,

Mogłabym dziś napisać dużo, bo w ciągu ostatniego długiego weekendu sporo się działo, ale znów muszę się spieszyć, bo czasu jak na lekarstwo w końcówce roku szkolnego.  Cztery dni w Zaciszu przebiegły mi trochę nerwowo. Sama nie wiedziałam w co ręce wsadzić, tyle wszędzie roboty. W końcu wsadziłam je w najmniej oczekiwane miejsce:))) Wzięłam się za czyszczenie kostki brukowej, choć w ogóle tego nie planowałam:) Po pracy wyglądałam tak, że Shrek po błotnej kąpieli przy mnie to byłby czyścioszek:) Potem jeszcze plewienie zapuszczonego Zacisznego ogrodu, wertykulowanie trawników z Janka pomocą. Efekt - w sobotę  nawet leżeć nie mogłam. Każdy centymetr mojego ciała wołał o pomoc, taki był obolały. Chyba sobie zapomniałam ile to ja latek liczę:)  Sobota więc stracona totalnie:( Pozostała niedziela, żeby cokolwiek poczynić w ramach radosnej twórczości własnej. Wstałam o 6 rano i dalej do pracowni. Udało mi się zapoczątkować przerabianie starego żyrandola na osłonkę do ciasta lub owoców. Kiedyś zobaczyłam takie cudeńko u naszej niezwykle utalentowanej blogowej koleżanki Ulencji (jej blog to kopalnia ciekawych pomysłów i cudnych wytworków) i zapragnęłam również takie "przyda się" zrobić, tym bardziej, że w garażu miałam potrzebne do tego materiały. Tak więc wykonałam część pracy. Powstała góra, natomiast muszę jeszcze dorobić drewnianą podstawkę, bo to na czym teraz leży  nie jest docelowe. 





A tu prezentuję takie oto cudeńko znalezione w kufrze na dnie po 30 latach:)))



A teraz  moja ulubiona lampa  z Zacisznej kuchni, w nowym abażurze.


Na koniec  kwieciste pozdrowienia już  z Warszawy.  Dziś byłam z klasą na wyciecze i napatrzeć się nie mogłam na cudne i okazałe rośliny  łąkowe rosnące wzdłuż ulicy Puławskiej. Takiej koniczyny dawno nie widziałam:) 





I to by było na tyle:) Pozdrawiam najsłoneczniej i najcieplej jak potrafię, dziękując za każde miłe słowo jakie zostawiacie w moim Zaciszu. Dziękuję, że do mnie zaglądacie. Buziaki. Ania