Obserwatorzy

poniedziałek, 23 marca 2015

Mój domowy upcycling:)

Kiedyś dowiedziałam się, że cały recycling dzielimy na upcycling i downcycling. Mnie do gustu zdecydowanie przypadł ten pierwszy:))) Upcycling bowiem polega na wykorzystywaniu starych, niepotrzebnych przedmiotów i nadawaniu im nowego życia, przez zmianę funkcji, czasem formy. Czyli już wiemy  co robimy:) !  Większość z nas tu w blogowym świecie z upodobaniem przerabia starocie na nowe cudeńka:) Ja też robię to z wielką chęcią i  przyjemnością. Najfajniejsze jest to, że upcycling stał się  bardzo modnym elementem zarówno we wnętrzarstwie, meblarstwie, projektowaniu akcesoriów a nawet w modzie. Czyli dziś, Ci którzy robią rzeczy w tym stylu są po prostu trendy:) Ja też! Nie to jednak jest najważniejsze. Główny powód dla mnie to oszczędność pieniędzy i oryginalność wykonanych przedmiotów.  Znamienny jest fakt, że upcycling póki co jest formą domowego "zrób to sam" , choć niestety ostatnio widziałam np. papierową wiklinę wykonaną z chińskich gazet. Kolejna ciekawa rzecz podpatrzona przez producentów i wrzucana do masowej produkcji. To mnie najbardziej denerwuje!  Kiedy modne było decu z lawendą, w sklepie P... za jakiś czas ukazały się całe serie kiepskiej jakości dodatków z lawendowymi nadrukami, jak potem były modne róże, to z różami. Jak dziewczyny zaczęły robić ocieplacze na kubki, to w masówce też takie się pojawiły:(  Szkoda, że przemysłowi designerzy sami czegoś ciekawego nie wymyślą.
Jakiś czas temu pokazywałam Wam taki upcyclingowy taboret z gazet. Pomysł też nie mój, no ale ja na tym nie zarabiam.  Zrobiłam jeden dla siebie. Wiele ciekawostek znajduję TU.
Wczoraj dla relaksu zrobiłam trzy poduchy ze starego swetra.  Leżało to swetrzysko już tak długo, że o mały włos nie zostało wyrzucone. W końcu się doczekało przeróbki. Poduchy powstały w ramach relaksu i potrzeby odstresowania się po męczącym tygodniu pracy:)







Jestem z tego mojego dzieła wyjątkowo zadowolona i nabrałam ochoty na jeszcze:) Należy zrobić wiosenne  porządki w szafie:)
Pozdrawiam cieplutko.  Ania
P.S. Przepis na pralinki w następnym poście:)

niedziela, 8 marca 2015

Pralinki do kąpieli . . .

. . . i duuuużo zmian na wiosnę:) I może właśnie od nich zacznę, ponieważ są przyczyną  mojej nieobecności na blogu:(((  Jakiś, niezrozumiały dla mnie, zastrzyk energii spowodował, że zapałałam chęcią do nauki. Właściwie to można by rzec, że rzuciłam się  w wir  różnorodnych zajęć i namiętnie się kształcę:) To co najciekawsze, a mianowicie studia podyplomowe z arteterapii zaczynam w przyszły weekend. Poza tym szlifuję angielski i chodzę  raz w tygodniu do Muzeum  Narodowego na ciekawe wykłady ze sztuki:) Z okazji Dnia Kobiet zrobiłam sobie jednak małą przerwę  i dla relaksu zasiadłam do maszyny. Efekt "wakacji" przy maszynie jest potworny !!!









 Od pewnego czasu eksperymentuję z produkcją domowych kosmetyków. Były oczywiście różnego rodzaju maseczki (głównie odmładzające:))) Efekt niestety mizerny:( Ale z pralinek do kąpieli jestem bardzo zadowolona! Moi  chłopcy chcieli je zjeść, o zgrozo!  Tak pięknie wyglądają, a w ciepłej wodzie ślicznie musują i pachną pomarańczą!








A na prawdziwy deser polecam szarlotkę. Najpiękniejszą i najpyszniejszą, taką jaką  piecze tylko mój brat. Jego męska ręka tak równiutko układa krateczkę na wierzchu ciasta, że ja patrzę na to z zazdrością, bo sama nie mam do tego cierpliwości i najczęściej ścieram ciasto na tarce. Częstujcie się Kochani! Smacznego:)))


A tuz dodatkiem kalorii w postaci cukru pudru i czekolady:)


Kochani pozdrawiam Was bardzo wiosennie i cieplutko. Przesyłam Wam  dawkę wiosennego optymizmu i obiecuję szybki powrót. A teraz biegnę jeszcze pooglądać Wasze cudeńka! Buziaki. Ania