Obserwatorzy

poniedziałek, 28 lutego 2011

Moja miłość do książek - czyli rozważania o zmierzchu

Kocham książki, dlatego ulubione miejsce w moim "Zaciszu" to biblioteka. Zawsze marzyłam o takim pomieszczeniu w domu i obecnie je posiadam.

To mój ulubiony fotel, a  książki kryją się za drzwiami tej starej biblioteki (nie chcę żeby się kurzyły).
   Obcowanie z książkami to balsam na moje skołatane nerwy. Czasami czytam, czasami oglądam różne albumowe wydania, innym razem studiuję fachową literaturę z zakresu moich hobbystycznych zainteresowań. Szczególnie bliska mi jest proza hiszpańska. Czytam wszystko co pojawia się na rynku od Mendozy  po Zafona i innych. Obecnie zagłębiłam się w lekturę "Hiszpańskiego smyczka" . Piękna opowieść, pisana jak najlepsza muzyka, błyskotliwie, lekko i bardzo plastycznie. Dużo w niej też  życiowych mądrości i myśli wartych zapamiętania. Te,wzorem mojej przyjaciółki Miry, mam w zwyczaju podkreślać lub wynotowywać do specjalnego zeszytu. Potem czasami wracam do nich z potrzeby serca. Nowości wydawnicze,  mimo stale rosnących cen, najczęściej kupuję. W domu zostawiam tylko te, które pokocham i nie potrafię się z nimi rozstać. Resztę oddaję do miejskiej biblioteki, z której zwłaszcza w wakacje korzystam.

Sporo książek kupuję w "sekenhendach" bo są niedrogie. Można tam znaleźć ciekawe albumy hobbystyczne
    W mojej bibliotece jest też miejsce gdzie zasiadam, żeby napisać coś odręcznie (niestety coraz rzadziej) lub popracować na komputerze.





Ten piękny sekretarzyk dostałam jako dodatek do kupowanego  kredensu, od pewnej przemiłej pani z Warszawy. Wymagał  renowacji,  ale ponieważ otrzymałam  go gratis mogłam oddać go w fachowe ręce. Mój syn Janek bardzo go lubi bo ma dużo szufladek, w których są ukryte różne drobiazgi.
      A najlepsza pora na czytanie to cichy wieczór, kiedy dom już śpi. Pomału przygotowuję się na tę chwilę. .


Życzę wszystkim dobrego wieczoru  z dobrą książką.
A może ktoś z Was zechce napisać coś o swoich ulubionych książkach? Zapraszam.

niedziela, 27 lutego 2011

Pozdrowienia dla Lublina

    Przesyłam dziś szczególnie cieplutkie pozdrowienia do Lublina gdzie  odbywa się targ staroci. Bardzo żałuję, że nie mogłam się wybrać. Uwielbiam to miejsce, nigdy nie wyjechałam stamtąd z pustymi rękoma. Wie o tym mój znajomy. Zadzwonił dziś i "drażnił" się ze mną. Marku, ja naprawdę pamiętam, że za Wisłą też jest Polska i akurat tę Polskę i jej mieszkańców wyjątkowo lubię.
     Wszystkim "szperaczom" i amatorom starych przedmiotów polecam lubelską giełdę. To zaczarowane miejsce w zaczarowanym mieście.

Lubię decoupage

 Ten sposób zdobienia nie jest trudny, daje szybkie i fajne efekty. Oczywiście też wymaga zaangażowania  emocjonalnego jak każdy rodzaj  sztuki czy rzemiosła. Ważna jest cierpliwość i dokładność, ale nawet dzieci bardzo lubią ten rodzaj tworzenia. Przećwiczyłam na własnych i "szkolnych". Moje ulubione motywy to róże. A oto próbka moich wytworów.






W mojej sypialnio- pracowni od razu zrobiło się cieplej i weselej.  

Nareszcie w domu

Ferie, ferie i po feriach. Trzeba przestawiać się na inne tory. Póki co w głowie mam jeszcze piękne zimowe krajobrazy górskie.







Trzeba przyznać, że zima w górach jeszcze mocno się trzyma. Warunki do szusowania na nartach doskonałe. Jeśli oczywiście ktoś lubi.  Mnie na ten rok wystarczy. Z piersi wyrywa sie coraz częściej okrzyk - Wiosno, przybywaj!
Cudownie było dotrzeć do "Zacisza"  gdzie już prawie wiosenne nastroje (przynajmniej wewnątrz, bo w ogrodzie to nie bardzo). Ale kiedy zmęczona doczłapałam sie do sypialni i zobaczyłam czekającego na mnie uśmiechniętego  wiosennego pajaca od razu zrobiło mi się ciepło na sercu i pomyślałam - już niedługo napewno zawita..




Czekając na nią poopowiadam Wam trochę o moich skarbach, czyli starych wyszukanych w różnych miejscach przedmiotach. Dzisiaj krótko o pewnym pierścionku.
Wpadłam kiedyś na szybki rekonesans do pobliskiego "sekendhendu", ponieważ nic ciekawego nie znalazłam mknęłam już w stronę drzwi, kiedy zatrzymałam się na chwilę przy koszyku z tzw. badziewiem pełnym jakiejś tandetnej biżuterii. I nagle moj wzrok przyciągnęly czerwone oczka. Wygrzebałam pierścionek i zaczęłam mu się przyglądać. Stan opłakany, brudny , pokryty nalotem. Cena 1 zł.
OK pomyślałam, fajny. Jednak ponieważ mam uczulenie na nikiel chciałam sprawdzić co to za metal. A tu niespodzianka, spod nalotu wyłonił sie napis SILVER.  Okazało sie, ze robota fachowa, a kmyczko to rubinki.  Zrobiłam parę zdjęć. Czy podoba się Wam?








Dla mnie to mój mały "archeologiczny" skarb.

czwartek, 24 lutego 2011

Jeszcze zimowe pozdrowienia z gór

Witajcie Kochani,
cieszę się, że coraz więcej osób zagląda do mojego "Zacisza" i czyta moje posty. Dziękuję za pierwsze komentarze. Wszystko to bardzo miłe i zachęca do dalszego pisania.  Mam nadzieję, ze będziecie do mnie wracać. Ja szusuję jeszcze na stoku, a w głowie cały czas kłębią się myśli o czym napiszę po powrocie. Powstał już pewien "scenariusz". Myślę, że ciekawy. Jeszcze dwa dni i będę ponownie w "Zaciszu", wtedy znów coś napiszę. Pozdrawiam z zimowych górskich plenerów.

wtorek, 22 lutego 2011

Zaklinanie wiosny

Chociaż jestem styczniową dziewczyną to za zimą nie przepadam. Dla mnie mogłaby się kończyć zaraz po Bożym Narodzeniu. A tu jak na złość końca nie widać. W ogrodzie bielusieńko od świeżego śniegu, a w domu jakoś smutno się zrobiło kiedy wszystkie bożonarodzeniowe krasnale i mikołaje poszły spać do starego kufra. Pomyślałam, że coś trzeba z tym zrobić. Nie ma jak crafting.  Tak powstał wiosenny pajac. Wesoły i kolorowy  rozjaśnił sypialnię i od razu zrobiło się cieplej na duszy. Byle do wiosny!!!
Ups! Niestety dziś nie dodam zdjęć, ponieważ zaszyłam się gdzieś daleko w górach i jest tu tak słaby sygnał w sieci bezprzewodowej, że ta operacja jest po prostu niemożliwa. 
Nie miałam wprawdzie ochoty opuszczać "Zacisza", ale Janek stwierdził, że rodzina powinna być razem więc póki co porzuciłam domowe pielesze i śmigam z chłopakami na stoku. Po powrocie wszystko uzupełnię. Pozdrawiam.

poniedziałek, 21 lutego 2011

Różności


Zacznę od tego,że wczoraj zrobiłam słoiczek skórki pomarańczowj. Wychodzę z założenia,że własna zdrowsza i smaczniejsza.Nic się nie marnuje, a dodatkowao w całym domu ładnie pachnie.


Kiedy mam chwilę czasu lubię też poeksperymentować z "ciuszkami".  Teraz mam okres dorabiania "biżuterii do moich kreacji, więc co się da skracam, a z pozyskanych kawałków robię korale.

To wersja letnia.




                                                              A to wersja zimowa.


                                                     ...i  jak wam się podoba?

niedziela, 20 lutego 2011

Wiosennie

Nareszcie wczoraj dotarłam do Zacisza. Wprawdzie był już późny wieczór, ale zdąrzyłam jeszcze zrobić dwie buteleczki oleju ziołowego na bazie  suszonych ziół z mojego ogrodu.

Pomyślałam, że chociaż zima za oknem w pełni, to zanim się obejrzę a już będą święta Wielkanocne
i przygotowania czas zacząć. Mira dzierga już swoje kurki. Kilka takich na stole wielkanocnym będzie piękną ozdobą.


Póki co spotkamy się dziś na herbatce i omówimy jakie ciekawe świąteczne dodatki będziemy robić.
W związku z tym wczoraj upiekłam owsiane ciasteczka (według przepisu "Werandy Country", ze strony Kocham Wieś). Tylko miałam trochę problemu bo nie podano tam ilości mąki . 
Zwykle kiedy Mira ma przyjść wyjmuję część mojej różanej kolekcji filiżanek. Ona zwsze z uwagą im się przygląda, a potem wybiera jedną i możemy rozpoczynać nasz babski five o'clock.



Zbieranie tych "cacuszek" to moje hobby. Każda jest inna i to jest najpiękniejsze. Mam już sporą kolekcję. A wszystko zaczęło się kiedy byłam mała i dostałam od rodziców pierwszy malutki set do herbatki. Oczywiście różany!



Myślę, że na efekty naszych dzisiejszych ustaleń nie trzeba będzie długo czekać. Pewnie wkrótce coś pokażę.

sobota, 19 lutego 2011

Znów zima za oknem

Zima znów do nas zawitała. Ale trzeba przyznać,że choć uciążliwa bywa nieziemsko piękna.


A my z Jankiem zrobiliśmy sobie namiastkę wiosny w naszym wielkomiejskim mieszkaniu.



A  pajac tęskinie wpatrzony w okno. Wypatruje, kiedy dotrzemy do naszego "Radziejowego Zacisza".


JUŻ WKRÓTCE!!!

piątek, 18 lutego 2011

Historie zapisane w starych sprzętach.

Starego zegara już nie ma, miejsce po nim zajęły anioły, które zrobiła dla mnie moja przyjaciółka, Mira.


Kiedy siedzimy przy stole moi synowie pytają o smak czekoladek, których opakowania są dziś ozdobą naszej kuchni.

Skarby starego kredensu -w moim ulubionym kredensie jest taka szuflada, która pachnie lawendą a historie rodzinne są tu utkane ze starych babcinych koronek.



Stare krzesło ktoś wyrzucił. Czy naprawdę trudno dostrzec jego urodę?
Jeszcze w trakcie odnawiania.


 Kufer należał do mojej ciotecznej prababki. Podróżowała z nim wszędzie. Potem nikt z rodziny go nie chciał, to wziął go mój tata. Przez lata stał na strychu i było w nim pełno rupieci. Potem trafił do stodoły. Po 40 latach ja go stamtąd wyciągnęłam i odnowiłam.

Drobne dekoracje




Niby nic a cieszą oczy i duszę.






czwartek, 17 lutego 2011

Coś z niczego









Kiedyś chciałam studiować archeologię, pewnie dlatego dziś lubię szperać w różnych miejscach w poszukiwaniu nietuzinkowych przedmiotów. Lubię też robić ciekawe dekoracje i ozdoby z rzeczy, które innym wydają się już do niczego nieprzydatne.

Janek w akcji

Ja lubię szyć, a Janek próbuje uczyć się ode mnie. Razem uszyliśmy "Walentynkowego Anioła". Miło było patrzeć jak "Jasiowaty" przyszywa aniołowi wielkie serducho.


Moje "Zacisze"






Meble i sprzęty z duszą, zieleń i cisza to moje miejsce na Ziemi.