Obserwatorzy

wtorek, 3 maja 2011

Klimaty miętowo - sosnowe

Niestety dziś jest chyba najbrzydsza pogoda  tegorocznej majówki. Postanowiliśmy więc szybciej opuścić Zacisze, by na spokojnie przygotować się do codziennych obowiązków, które od jutra trzeba zacząć. Ponieważ u mnie maj i czerwiec to, bez względu na pogodę na zewnątrz, najgorętsze miesiące w pracy, dlatego piszę teraz więcej postów, bo potem czasu będzie mało  i wypadnę zapewne z obiegu. Wczoraj podczas leśnego spaceru zebrałam trochę młodych pędów sosnowych i dziś zasypałam je cukrem na syrop. W ogrodzie natomiast zebrałam pęk młodziutkiej, pachnącej mięty, żeby zrobić z niej moją pyszną nalewkę. Oj, żebyście mogły poczuć ten aromat. Wystarczyło kilka minut, żeby w całej kuchni pięknie pachniało miętą. Przy okazji zrobiłam kilka fotek w klimacie miętowo – sosnowym.






W torbie suche płatki rumianku,
Biały podbiał w woreczku na ścianie.
Nazbierane już o poranku
Suche zioła - lata wołanie.

Pracowitą dłonią zebrane,
Później na słonku wysuszone,
W małe woreczki rozsypane
I na kominie powieszone.

To z pachnącej mięty kropelki,
To lekarstwo z konwalii majowej,
Stoją w rządku ciemne butelki,
Gdy potrzeba są zawsze gotowe.

Kiedy samotna będę wieczorem
Gdy się zaczai w kącie złe licho,
Przyłożę listek na miejsce chore,
Pomyślę o kimś i westchnę cicho.

Znalazłam taki wierszyk na jakiejś stronie. Prosty ale z cieplutkim, ziołowym klimatem. Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo sił do pracy.

7 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia zrobiłaś , Aniu :) A zapachy , mam wrażenie , że je czuję , choć jestem mocno zakatarzona :D A tak poważnie bardzo lubię Twoje posty , pięknie wszystko opisujesz :) Wierszyk , jakby specjalnie na tę okazję napisany , pięknie komponuje się z całością :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi przykro że pogoda okazała się taką niwdzięcznicą.No cóż,może nam chce pokazać że jeszcze (na szczęście)nie na wszystko możemy mieć wpływ.Ale gdyby nie ta paskudna pogoda najprawdopodobniej nie przeczytałabym tak pięknego wierszyka.Uwielbiam zioła najbardziej chyba bazylię i majeranek ale mięta też nie jest mi obojętna. Kiedyś też robiłam syrop sosnowy.Życzę Ci dużo sił na te dwa miesiące oraz jak najwięcej skradzionego czasu od pracy dla Janka.Pozdrawiam bardzo cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczynki drogie dzięki za ciepłe słowa. Przydały się, ogrzały.Jestem już w domu, ale droga była okropna. Cały czas lały strugi deszczu. Nie lubię z zasady narzekać, ale dziś to nie umiem nic pozytywnego znaleźć by się pocieszyć, no może tylko tyle, że w drodze sprawdziłam klasówki i mam luz wieczorem. Właśnie zadzwonił tato i powiedział, że Zacisze przysypane śniegiem. Pozdrawiam Was mimo wszystko wiosennie. Czego ta zima jeszce chce? Brr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu widzę, że wczoraj obydwie pomyślałyśmy o miętowych klimatach. U mnie też cały wieczór cudnie miętowo było za sprawą wykorzystania mięty do ciasta. I tak mnie ten zapach zaczarował, że chciałabym zrobic sobie miętowy likier, aby móc korzystac z niego do eksperymentó kulinarnych.
    A to dobrze, że nie czekaliście do wieczora z powrotem do miasta, bo pogoda z godziny na godzinę coraz to gorsza.
    Chyba musimy spokojnie czekac na lato z wycieczkami rowerowymi...
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak, już czas na syropek z sosny, najlepszy na zimowe kaszle. Mietę używam z malisą i anyżkiem, pyszna, aromatyczna nalewka, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Młode sosnowe pędy zawsze już kojarzyć mi się będą mandatem!!! Kiedyś za zrywanie takich pędów właśnie takowy dostaliśmy :) ale syrop z nich był przedni!
    U mnie dzisiaj piękne słonko i niebo w kolorze jaki lubię...niebieskie, calusieńkie, bez żadnej chmurki :)
    Pozdrawiam serdecznie i cierpliwości w pracy życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Guga, miło mi że wpadłaś do Zacisza. No tak, jako przyrodnik wiem, że drzewka trzeba szanować i zbieram te pędy tak by jak najmniej zaszkodzić drzewom i ich nie zniszczyć. Fakt, że pierwszy raz połakomiłam się na nie moje. Całe szczęście, że było ich niewielei nikt nie widział. Zazwyczaj zrywam pędy na polu mojej babci, gdzie obecnie rośnie lasek sosnowy. Pozdrawiam serdecznie. Ania

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję pięknie za każde dobre słowo pozostawione w moim Zaciszu:)))