Gdy tęsknisz, gdy marzysz wszystko zdarzyć się może. Motywacja sięga granic i przeszkody przestają istnieć. Czasem aby pokonać przeciwności losu i osiągnąć cel, troszkę zmęczyć się trzeba, ale zadowolenie wynagrodzi wszelki trud. To myśl, która opisuje ten weekend. Mimo pewnych utrudnień, postanowiliśmy choć na kilkanaście godzin wyrwać się do Zacisza. Mnie mobilizował ogród. Pogodę zapowiadano ładną i szkoda mi było stracić możliwość podreperowania kondycji zieleni wokół domu. Plewienie i sadzenie nowych roślinek zajęło mi cały sobotni dzień. Ale kiedy późnym popołudniem spojrzałam na efekty mojej ciężkiej pracy od razu było widać, że ogród złapał oddech. I ja też. Usiadłam na ławeczce i przypomniałam sobie wiersz Jonasza Kofty.
Pamiętajcie o ogrodach
Bluszczem ku oknom
Kwiatem w samotność
Poszumem traw
Drzewem co stoi
Uspokojeniem
Wśród tylu spraw
Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście
Pamiętajcie o ogrodach
Czy tak trudno być poetą
W żar epoki nie użyczy wam chłodu
Żaden schron, żaden beton
Kroplą pamięci
Nicią pajęczą
Zapachem bzu
Wiesz już na pewno
Świeżością rzewną
To właśnie tu …
To właśnie czuję gdy jestem w Zacisznym ogrodzie. Jak piękne są chwile. Warto dla nich żyć.
A w karafce zamknięty świeży likier z młodziutkiej mięty, czeka na odpowiednią chwile by go posmakować.
Dziękuję bardzo za odwiedziny w moim Zacisznym ogrodzie i życzę udanego niedzielnego popołudnia. Pozdrawiam ciepło i słonecznie mimo chmur na niebie.
Aniu , wiem , że się powtarzam , ale bardzo podoba mi się w Twoim Zaciszu:)i nie dziwię się , że tak tęsknisz za tym miejscem , po tygodniu w Warszawie , to ..jakby znaleźć się w raju , prawda ? Ogród wybornie się prezentuje i wiesz , to niesamowite , w sobotę robiłyśmy dokładnie , to samo , no może z tą różnicą , ze mnie praca w ogrodzie "wykańcza"...:D:D
OdpowiedzUsuńŚciskam cię mocno , buziaki
Moniko, dla mnie to naprawdę kawałeczek raju. Jeśli chodzi o pracę w ogrodzie to mnie niestety ona również wykańcza. Troszkę wstyd mi się przyznać, ale w tym roku pierwszy raz poprosiłam obcą osobę o pomoc w ogrodowych pracach. Po pierwsze dlatego, że sama czasowo po prostu nie wyrabiam, a po drugie moje stawy w rękach przestały tolerować ciężką pracę. Nadszedł czas oszczędzania się. Nie mogę jednak całkiem zrezygnować z prac ogrodowych bo lubię ten kontakt z ziemią.
OdpowiedzUsuńDokladnie to samo ze mna, kiedys mi to szlo latwiej, teraz trudniej, czuje sie bardzo zmeczona po pracy w ogrodzie, jezeli chodzi o odchwaszczanie nikt nie chce mi w tym pomoc a to straszna praca i w tropiku bardzo ciezka...ale potem patrze na wyniki moich wysilkow i oczy sie raduja, serce cieszy, jestem bardzo zadowolona i kontempluje ogrod, roslinki, kwiaty i jest to przeogromna przyjemnosc. Spie po takim wysilku jak susel i rano skoro swit biegne, by podziwiac o wczesnej godzinie i jeszcze skapany w rosie, moj ogrod!Wiec rozumiem Twoj zapal i gratuluje zacisznego i pieknego ogrodu..
OdpowiedzUsuńPo spacerku w Twoim Zacisznym Ogrodzie moje skojarzenia to "Alicja w krainie czarów".Nie wiem dlaczego akurat takie,ale czy wszystko musi mieć racjonalne wytłumaczenie?Do tego ten cudowny wiersz zawiera Wszystko co można by powiedzieć.Dziękuje w za życzenia w imieniu wnuczki.Jesteśmy po bardzo udanej przesympatycznej urczystości w gronie najbliższych i to mimo fatalnej pogody.Jeszcze raz potwierdziła się prawda,że najważniejsza jest pogoda ducha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie życząc odpoczynku w tak wspaniałym ogrodzie.
Juto, dziękuję za odwiedziny w Zaciszu. Cieszę się, że weekend minął sympatycznie i rodzinnie. Kiedy pisałam komentarz do Twojego "baranka" akurat padły blogi, a teraz nie mogę w dalszym ciągu dostać się na Twoją stronę. Czy to tylko mój problem? Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńGrażynko, faktem jest, że widok wypielęgnowanego ogrodu łagodzi wszelkie dolegliwości wynikłe z pracy fizycznej. Ja również zawsze z rana ze świeżo zaparzoną kawą wychodzę na obchód ogrodu i delektuję się widokiem każdej roślinki i napotkanych zwierzątek. Pozdrawiam serdecznie i czekam na wieści na Twoim blogu. Ania:)
Rzeczywiście, piękny ogród i jak utrzymany. I nawet masz miejsce aby sadzić nowe rośliny, nie to co u mnie, ani krzaczka się już nie wciśnie.
OdpowiedzUsuńTylko się zastanawiam, dlaczego żeliwny garnek służy jako doniczka, a nie stoi na ognisku ;-)))
No i bzy, w domu tak krótko wytrzymują, za to w ogrodzie wyglądają pięknie i o wiele dłużej cieszą nasze oczy.
Ajko, super że zajrzałaś. Dzięki. Jeśli chodzi o garnek, to niestety był bardzo zniszczony w środku i nadawał się tylko na ogrodową donicę. A ponieważ to "babciny" garnek i straaaasznie ciężko byłoby go wyrzucić, więc go troszkę odnowiłam i jest. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńAleż Ci się włos skręcił na tym pięknym obrazku :)
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie jak obiecałam - przyznam że głównie z powodu tej ... nalewki ;) dobrze że to Twoje Zacisze jest mi "po drodze", więc jeśli wszystkiego nie wypijesz do wakacji to zajrzę przy okazji. Tylko kto mnie potem będzie wiózł ?
M.K.
Jaki masz piękny ogród. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ogród i wcale się nie dziwię, że tak Cię tam ciągnie...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci miłej pracy w ogródku, a później wspaniałego odpoczynku!
Pozdrawiam milutko :)
Jesteś tak bardzo zapracowana, więc zaglądam Tu systematycznie sprawdzając czy w Twoim ogrodzie wszystko w porządku.Nawet tej wspaniałej nalewki nikt Ci nie wypił.Postaram się przypilnować dalej.Życzę aby ten miesiąc minął Ci szybciutko i nastąpiły jakże upragnione Waaaaaaakacje.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne za te kradzione chwile i odwiedzanie mnie.
Pozdrawiam cieplutko:)))