Moi drodzy, dziś brak robótek, więc pochwalę się kwiatowymi hodowlami mojego męża. Żeby było jasne dba tylko o dwa zaprezentowane egzemplarze. Chyba ma do nich jakąś słabość. Już kilka razy obdarowywał mnie takimi roślinami, tylko ja szybko po przekwitnięciu przyczyniałam się do ich śmierci. Tymczasem Jacek (mój mąż) postanowił zadbać o nie sam. Te, które zobaczycie na zdjęciu kupił dla mnie ponad rok temu. Przekwitły i przez jakiś czas były to tylko zielone pióropusze, aż do końca lutego, kiedy zaczęły wypuszczać kolorowe liście, - kwiaty. Sukces, to także pojawienie się większej liczby kwiatów. Ależ on jest teraz z siebie dumny. Nikomu nie da się dotknąć do tych piękności.
Mam cały czas wyrzuty sumienia, że nie nadążam z wpisami na waszych blogach i bardzo proszę o wyrozumiałość. Chcę podziękować wszystkim moim wiernym i cierpliwym obserwatorom i dlatego ogłaszam szybciutkie CANDY. W skład cukiereczka wchodzi książka (taka tam poczytajka, ale fajna na wiosnę), której bohaterką jest też zafascynowane ręcznymi robótkami dziewczę oraz poczynione przeze mnie kiedyś korale. Nie są piękne, ale jak któraś z Was będzie chciała, to można je wykorzystać jako materiał na coś innego.
Zasady zabawy : trzeba być obserwatorem i do 1 kwietnia wpisać komentarz pod tym postem.
Jeśli macie więc ochotę na te słodkości, to zapraszam do zabawy.
Pozdrawiam Was cieplutko, choć od jutra zapowiadają ochłodzenie. Buziaki. Ania:)))