Obserwatorzy

sobota, 28 stycznia 2012

Chwila prawdy...

... ale najpierw chciałabym Wam pokazać słodziaki, które dostałam od Moniki.  Każdy cukiereczek już
 zajął swoje miejsce i cieszy  moje oczy.



Moniko dziękuję Ci bardzo, wszystko jest naprawdę śliczne.
A teraz zapowiedziana chwila prawdy. Ponieważ zbliża się rok odkąd założyłam swojego bloga i znęcam się nad Wami moimi postami, ogłaszam moje pierwsze (mam nadzieję, że nie ostatnie) candy urodzinowe.  Oto banerek do pobrania, dla Tych którzy chcą się pobawić.


A do wzięcia jest Czerwonolicy Śpioszek (i to jest pułapka, zobaczymy czy naprawdę się podobał :) oraz babeczka. Oczywiście jeszcze coś dołożę. 
A teraz zasady. Ponieważ bardzo bym chciała nagrodzić Tych, którzy dzielnie mnie obserwują i wytrzymują ze mną, zapraszam do zabawy przede wszystkim moich obserwatorów. Bardzo proszę ustawiać się w kolejce jeśli macie ochotę, dodając komentarz pod postem i podlinkować zdjęcie na swoim blogu. Jejku robię to pierwszy raz więc nie wiem czy wszystko już napisałam?
Ponieważ mam teraz stres, uciekam i zostawiam Was z tym dylematem ... bawić się, czy nie bawić.
Przesyłam moc cieplutkich pozdrowień na mroźny weekend i buziaki. Ania:)

czwartek, 26 stycznia 2012

Moje nastroje

Dziś o tym co mi w duszy gra.  20 stycznia minęła kolejna rocznica śmierci wyjątkowej osoby - Audrey Hepburn.  Nie wstydzę się przyznać, że jestem nią zafascynowana.  Była nie tylko wielką aktorką, ale także jedną z najpiękniejszych twarzy światowego kina. Wszechstronnie uzdolniona, śpiewała, tańczyła, grała. Dla mnie uosobienie piękna, stylu i elegancji. Kobieta o wielkim sercu, która tym sercem i dobrem starała się podzielić z innymi. Znam wszystkie jej filmy i kiedy czuję potrzebę sięgam po nie do mojej kolekcji. Uwielbiam tę piosenkę w jej wykonaniu. Wzrusza mnie do łez. 



Czasem w ważnych dla mnie chwilach nieudolnie się wzoruję na mojej idolce (wiele wysiłku i walki z samą sobą kosztowało mnie zamieszczenie tych zdjęć, wiec proszę o wyrozumiałość, chciałam tylko dać dowód, że to co piszę nie jest czczą gadaniną) .


A teraz jeszcze inna sprawa, która mnie wzrusza, to los zwierząt. Chciałabym pomoc znajomej znaleźć dom dla młodej, wesołej suczki. Dlatego zaproponowałam, że zamieszczę jej zdjęcia i opis na blogu. Może tą drogą uda mam się  oddać ją w dobre i odpowiedzialne ręce.


Zula jest mieszańcem - czyli można by rzec kundlem :) pochodna boksera :) co da się zauważyć w budowie
 i śmiesznej mordce :) wielkości tzw. średniej - troszkę mniejsza od boksera, sierść krótka i miła w dotyku.
Zula ma ok 6 miesięcy, ma książeczkę gdzie są wszystkie szczepienia.
Jest wesołym i mądrym psiakiem. Trochę nieufna, ale ciekawość bierze górę :) 
Potrzebuje kogoś, kto będzie dla niej dobry i kto będzie miał czas na wspólne zabawy i pieszczoty. Jest straszną przylepą :) Jakiś czas temu znaleźli się ludzie, którzy ją zabrali do siebie (od tej pory jest nieufna), ale oddali po tygodniu, bo rzekomo warczy na kogoś (ciekawe czemu?). Teraz piesek ucieka jak tylko ktoś się gwałtownie ruszy, dlatego szukamy kogoś ciepłego i umiejącego postępować z psami.
Zula praktycznie cały dzień spędza na ogrodzonym podwórku - świetnie dogaduje się z innymi psami. Na noc jest zamykana w garażu, gdzie ma legowisko. Dodam jeszcze, że dołożymy się do kosztów sterylizacji, ewentualnie pokryjemy w całości i dorzucimy się do zakupu jakiejś wyprawki - smycz, obroża, miski...itp.








Jeśli ktoś chciałby uszczęśliwić psiaka to bardzo proszę o kontakt na mojego maila.
A na dziś to by było na tyle. Słoneczko pięknie świeci i serce się raduje. Przesyłam i Wam kochani  ciepłe i słoneczne pozdrowienia oraz moc uścisków. Ania:)

wtorek, 24 stycznia 2012

Szyłam, szyłam i co wyszło?

Kochani, po pierwsze będę musiała na kilka dni zniknąć i poświęcić czas swojemu zdrowiu. Czeka mnie parę wizyt u lekarza i pewnie jakieś badania, więc nie wiem w jakim będę nastroju. Ale za nim to nastąpi chcę Wam pokazać aniołka, którego zawzięcie szyłam wczoraj. Jejku, ile przy tym dłubaninki. Podziwiam od dziś jeszcze bardziej wszystkie szyjące dziewczyny. A mnie to co wyszło, nie zachwyca. Było całkiem nieźle, dopóki na sam koniec nie zachciało mi się zrobić mu pięknych rumieńców, a zrobiłam  dwa ospowate wielkie placki. A ponieważ robione były szminką nawet nie miałam zamiaru ich spierać. I tak oto mój aniołeczek straszy rozpaloną do bordowości buzią. Ale skoro obiecałam, że pokażę moje gałgankowe wytwory, to pokazuję i w cale nie boję się oceny. Oto i  zapowiadane"cudo" .






Proszę się tylko za bardzo nie śmiać, ale oceniać obiektywnie. Mimo wszystko myślę, że jeszcze coś uszyję. Pozdrawiam cieplutko i bardzo słonecznie, bo u mnie za oknem piękne słońce świeci. Buziaki. Ania:)

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Chustecznik

Moi kochani z całego serca dziękuję Wam za wszystkie miłe i ciepłe słowa pozastawiane w Zaciszu. Od nich robi się tu  przytulniej i atmosfera do pracy jest jeszcze lepsza. To też nie próżnuję i choć dziś będzie raczej skromnie, bo powstała tylko jedna rzecz , to bardzo chcę Wam pokazać mój pierwszy chustecznik. Oczywiście deseń różany. Może mi się te róże kiedyś znudzą, ale na razie jestem w nich zakochana i już. Dziś chcę troszkę poszyć i mam nadzieję, że będę mogła Wam w końcu zaprezentować jakieś ciekawe gałgankowe prace.
 A póki co  wspomniany wcześniej bohater dzisiejszego posta.








 I to by było na tyle.  Pędzę teraz szybciutko do pracowni,  a wieczorkiem pobuszuję na Waszych blogach.
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego i twórczego dnia. Moc uścisków przesyłam. Ania:)

sobota, 21 stycznia 2012

Chaotycznego działania ciąg dalszy

Tak jak pisałam wcześniej, kiedy mam trochę wolnego czasu rzucam się w wir pracy. I faktycznie wiruję, tylko trochę chaotyczne są te zawirowania. Chciałabym zrobić jak najwięcej i chwytam się jednocześnie kilku rzeczy. Jakiś stres i napięcie temu wszystkiemu towarzyszą i dlatego prace nie są takie jak sobie w myślach wymarzę. Dziś własnie tak nerwowo działając  jedną ręką sprzątałam, drugą robiłam decu , jeszcze jedną szyłam i robiłam zdjęcia. Aha, to ile rączek ma Ania ? Tylko dwie, więc nic dobrego z tego wyjść nie mogło. Ale jak wczoraj był dzień stracony przez paskudną migrenę, to dziś trzeba było nadrabiać stracony czas. Pokażę najpierw zagospodarowane na nowo starocie. To chyba lubię najbardziej.  Jakiś czas temu znalazłam na strychu stare pudło po adapterze i kiedy je tylko zobaczyłam wiedziałam jak je wykorzystam. Zostało odnowione politurą w kolorze dopasowanym do mebli kuchennych. I tak teraz wygląda.




Domyślacie się chyba, że teraz służy mi jako tzw. chlebak.  Zmieścić się w nim mogą całkiem pokaźne ilości chleba i bułeczek. Drugi odzyskany  przedmiot to znaleziony w szkolnej piwnicy stary drewniany pojemnik na kredę.  Odnowiłam go przecierką i ozdobiłam decu i trzymam w nim szpulki z nićmi. 



To co teraz pokażę jest najmniej udane, ale i tak cieszy oko. W mojej łazienko-pralni mam taką stara żeliwną wannę, która bardziej służy do prania i mycia rożnych dużych rzeczy niż do kąpania. Była pomalowana na staro złoty kolor i trochę straszyła w rogu pomieszczenia. Więc się z nią  rozprawiłam i teraz wygląda tak.


A na koniec  babeczka wcale nie do zjedzenia. Taka mała ozdoba kredensowa.





I to by było na tyle.  Ciekawa jestem co Wy o tym sądzicie. Jeśli macie ochotę to możecie pisać, z chęcią przeczytam Wasze opinie. Pozdrawiam Wszystkich moich Gości, szczególnie ciepło tych, którzy do mnie wracają i zostawiają ślad po sobie w postaci komentarzy. Wszystkim życzę sympatycznej i spokojnej niedzieli. Ania:)))

środa, 18 stycznia 2012

Tym razem pudełeczko ...

... ale za nim je pokażę, musicie zobaczyć moją cuuudną Anielinkę, którą wygrałam w candy u Eli.
Jest po prostu śliczna, dopracowana w każdym calu. Elu, Ty naprawdę nie szyjesz tylko czarujesz. Jestem bardzo szczęśliwa, że stałam się posiadaczką jednej z Twoich prac i baaardzo Ci dziękuję. Za pychotki też , bo łasuch ze mnie niesamowity. 



A teraz moje skromne dzieła. Zamiast pudła tym razem małe pudełeczko. Mam nadzieje, że Joasia nie obrazi się na mnie, że szybko przerobiłam maleństwo, w którym dostałam naszyjnik od niej. Bardzo mi się podobało, dlatego nie chciałam go gdzieś bezużytecznie chować, tylko wykorzystać praktycznie. Ponieważ kolorystycznie nie pasowało do moich pudełek, troszkę je przerobiłam i teraz wygląda tak.





Teraz jak widzicie trzymam w nim szpileczki.
 Asiu wybacz ! :)
A na koniec jeszcze pokażę serduszko, które ostatnio uszyłam. 






To już na dziś wszystko i chyba nie prędko będę mogła coś pokazać, bo najpierw trzeba twórczo popracować. Dziękuję Wszystkim za miłe komentarze i za to, że jesteście ze mną, choć nie zawsze zdążam na czas z odwiedzinami u Was. Ale będę się starać  obiecuję. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Do Zacisza przyszła zima

... to po pierwsze i teraz dość gruba już warstwa śniegu przykrywa moje roślinki.


Po drugie, cały czas jestem pod wrażeniem mojego pierwszego spotkania z koleżankami z bloga, Jutą
 i  Joasią. W komentarzu pod poprzednim postem napisałam o moich pierwszych wrażeniach ze spotkania. A teraz jeszcze podpisuję się pod tym co Joasia napisała na swoim blogu, o tutaj. Krótko mówiąc było cudnie. Pozostały wspomnienia i piękne prezenty. A oto co dostałam od Juty...

 ... i od Joasi. 

Jeszcze raz dziękuję Wam kochane za tę duchową ucztę i piękne prezenty.
A teraz jestem już w Zaciszu i dość nerwowo działam. Łapię się kilku rzeczy na raz. Przy takim sposobie pracy trudno, by efekty były zadowalające. Mam nadzieję, że za kilka dni się wyciszę i zacznę działać planowo, a wtedy może zrobię coś naprawdę ładnego. Skoro jednak coś wytworzyłam to zaprezentuję, chociaż nie jestem zadowolona z efektu końcowego.  Oczywiście powstało kolejne pudło, tym razem z konkretnym przeznaczeniem na koronki. Nie chciałam być monotematyczną, więc zamiast motywów różanych dałam ptasie. I tu zaczął się problem, bo nie miałam dodatków w odpowiednich kolorach. Ponieważ jednak chciałam skończyć tu i teraz, jak najszybciej, więc powstał taki trochę odpustowy produkt. 
Aha, a oto i moje dzieło.





Ale koronki już są uporządkowane. 
Szperając w pudełeczkach z drobiazgami znalazłam przypadkiem krzyżyk od starego różańca i tak oto go na szybko wykorzystałam. Jutka poznajesz  sznureczek i koraliczki?



 A obok świecy wisi dowód  mojego kolejnego wariactwa. Byłam w sklepie z tanią odzieżą i kupiłam tam piękną szatkę dla maluszka. Jest ślicznie ozdobiona haftami i koroneczkami. Kosztowała całe 90 groszy. No jak było jej nie kupić. Nie wiem co z nią zrobię.  Na razie cieszy moje oczy wisząc na kredensie, w pracowni. Oj, ale się dziś rozpisałam. Kończę już, żeby Was nie zamęczyć. Życzę miłego wieczoru i kolejnych dni tygodnia. Będę wdzięczna za każdy miły komentarz jaki po sobie zostawicie odwiedzając moje Zacisze. Moc ścisków ślę.  Ania:)

sobota, 14 stycznia 2012

Pachnące cukieraski od Alinki

Przez kilka dni naprawdę cicho było w moim Zaciszu. Ale tak jest, kiedy w szkole koniec semestru, albo koniec roku, to na nic już czasu nie starcza. A dziś chcę się z Wami podzielić moimi małymi radościami.
Przedwczoraj dotarła do mnie z  dalekiej Florydy paczka z cukieraskami od Alinki. Warto do niej zaglądać bo posiada talent wielki w dziedzinie tkactwa. Ja zachwycam się jej tkanymi obrazami, takimi na  przykład jak te. Zachwyciłam się też prezentami z wygranego niedawno candy. Dostałam  pięknie pachnące poduszeczki. Jedna bardzo energetyczna czerwona, a druga subtelna i romantyczna z aniołkiem. 





Teraz w moim pokoju  unosi się delikatny i piękny aromat, a moje oczy cieszą nowe drobiazgi. Alinko dziękuję Ci bardzo. Dużo radości mi sprawiałaś  tymi prezentami.
 A dziś też zapowiada się miły dzień, ponieważ wybieram się na spotkanie z dwiema koleżankami z blogów.  Mamy się spotkać w bardzo klimatycznej kawiarni, tutaj właśnie. 
Wam też życzę udanego weekendu i miłych zimowych spacerów, bo to przecież w końcu dotarła do nas Pani Zima. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)