Miał być pies. Kiedy skończyłam swoje dzieło stwierdziłam, że chyba psa to ten stwór nie bardzo przypomina. Ale jest, siedzi na sofie, wlepia we mnie swoje gałki oczne i zdaje się pytać, "...i co ja robię tu?" Chyba był to pierwszy i ostatni popełniony przeze mnie zwierzak. Nie bardzo mam cierpliwość i wyobraźnię do tworzenia takich stworów.
A stworów w Zaciszu jest więcej i to żywych. Wczoraj rano dokonałam pierwszego porannego obchodu po moim ogrodzie. Tak jak lubię z kubkiem kawy w ręku, w ciszy kiedy jeszcze wszyscy śpią. I oto kogo spotkałam.
Mieszkańcy resztek oczka wodnego, które po zimie nadaje się tylko do rekultywacji. Folia pękła i wody zostało tylko trochę na dnie, ale tyle wystarczy by kwitło tu życie. A jakie kumkanie wieczorem odchodzi. Siedzę na tarasie i wsłuchuję się w nie z przyjemnością. Późnym wieczorem w świetle ulicznej lampy zobaczyłam też innego gościa w pobliżu Zacisza. Przez ulicę przebiegła kuna. Zatrzymała się, chwilę na mnie popatrzyła i zniknęła u sąsiada w ogródku. Takie bliskie spotkania bardzo lubię. Ten żuczek to tak dokładkę bo sfotografowany w lesie.
A na koniec ładne kwiatki z Zacisznego ogrodu.
Pozdrawiam Wszystkich, którzy tu zaglądają i z całego serca dziękuję za wszystkie komentarze iciepłe słowa. Cieszę się, ze jesteście ze mną:)))
Oczywiście Aniu, że jestem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie przepiękne. Tak się składa, że nasturcja zawsze wywołuje u mnie pogodny nastój, chyba powinnam sobie takie zdjęcie zawiesić nad łóżkiem :)
Twój stworek jest prześliczny. Jest to z pewnością piesosmok, bardzo dobrze znany mi i moim dzieciom :)
Buziole :*
Ja jestem z Tobą, a Ty jesteś ze mną :))) Cieszę się razem z Tobą, że jesteś już w tym Swoim ukochanym Zaciszu! Niby pies wyszedł Ci bardzo fajnie, czy wszystko musi być takie dokładne, to jest po prostu Twoja wizja artystyczna... rób dalej, nie przejmuj się, my będziemy zgadywać co to jest, ewentualnie co miało być:) Twoje dzieło to jest pies po baaardzo obfitej kolacji, nie mający już siły na nic...tylko się rozjechać na cztery łapki i spać:)
OdpowiedzUsuńOgrodowi goście fajni, żabcie mi się podobają! Nasturcje piękne. Pa, pa! Do jutra :)
Aniu! Psiaczek jest śliczny :). Taki przyczajony i gotowy do przyjęcia pieszczot! Ja to się nie biorę za takie dzieła, bo wszyscy by się przestraszyli!
OdpowiedzUsuńTaki poranny spacer z kawą po ogrodzie, to marzenie! Wspaniałe chwile! A zdjęcia cudne :).
Jak byłam mała, to skubałam końcówki ostróg kwiatków nasturcji - są bardzo słodkie!
Pozdrawiam Cię serdecznie i również jestem z Tobą :)
Aniu, ten zwierzaczek z pełnym brzuszkiem, to Tygrysek z Kubusia Puchatka, tylko ogonek krótki, wypisz-wymaluj. A w oczku wodnym to przypadkiem nie książę zamieniony w żabę mieszka? Przyroda nawet w pozimowym oczku daje sobie radę, nasturcje, to moje ulubione, a może z nasionek będą kapary? Pozdrawiam serdecznie, też ostatnio widzieliśmy na drodze, w lesie, może kuna, może tchórz, szybko zniknęło, pa.
OdpowiedzUsuńWspaniale że Jesteś w Swoim Zaciszu.Czy aby Pani pedagog nie jest sama dla siebie zbyt krytyczna?Gdybyś nawet nie napisała że jest to pies to i tak bym go zobaczyła.Wspaniale opisała go Guga.Jest on po porządnej kolacyjce,ale szykujący się do skoku.Ja to tak widzę.Ale jeżeli chodzi o dalszą twórczość, to twórz oczywiście to co Ci sprawia największą radość.Co do zwierzaków "nigdy nie mów nigdy":))))))))Uwielbiam taki poranny spacerek w moim mini ogródku.Też kwitną mi nasturcje,tylko muszę pilnować bo kochają je mszyce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej jak można i wspaniałego początku wakacji życzę.
Mnie ten śliczny stworek przypomina smoka z filmu " Niekończąca się opowieść " jakoś kiedy tylko go zobaczyłam odrazu film mi sie przypomniał , a że kiedyś bardzo mi sie podobał , to miło sobie powspominałam :). Fajnie ,że masz to swoje Zacisze , bo kiedy o nim piszesz to z każdego słowa "wyłazi" szczęście , nic tylko pozazdrościć ,że znalazłaś swoje miejsce na ziemi Aniu :) . Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńFajnie Ci wyszedł ten psowaty. Ma bardzo sympatyczną mordkę. Kwiatami się zachwycam-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu! Cudny ten Twój piesio!Podziwiam Twoje zacięcie, ja bym nawet nie próbowała się zabrac za stworzenie maskotki. Ostatnio to nie mam szans przysiąśc do czegokolwiek, bo trójka młodych kotów zamieniła się w terroryzującą mnie bandę. Kradną mi pędzle z biurka, niszczą serwetki. Moje okno przy biurku świecie pustkami, bo kwiaty nie miały szans przeżycia. Dziś rano wyciągnęły róże z wazonu ( przyniosłam ją z ogrodu, bo ułamała się podczas koszenia trawy) i rozpracowały doszczętnie, każdy płatek wyrwany i zmasakrowany.
OdpowiedzUsuńJedynym wytchnieniem jest dla mnie tak jak i dla Ciebie spacer po ogrodzie i podglądanie rozwijających się pąków.
pozdrawiam serdecznie i życzę Ci dobrej pogody w czasie odpoczynku
Joasiu, dzięki za wszystkie dobre słowa i myśli. Jesteś niezwykle ciepłą osobą i to czuć nawet przez łącza i mikroprocesory. A nasturcje uwielbiam, mają takie słoneczne"mordki", dlatego sieję je co roku w moich donicach na tarasie, żeby móc na nie ciągle patrzyć.
OdpowiedzUsuńGuga, Twoje skojarzenia co do mojego stwora są bardzo trafione. Zwłaszcza te o obfitej kolacji. Może ja też byłam przejedzona, a może głodna jak go z zacięciem robiłam. Dzięki za odwiedziny. Buziaki:)
ewkiki, fakt, że piesek? nadaje się do przytulania, bo mój Janek już go "tłamsi" wieczorem przed snem. Te moje spacerki to jedne z najprzyjemniejszych chwil w życiu. Niby takie nic a szczęścia daje tyle co dalekie wyprawy. Dzięki za miłe słowa. Ściska.:)
Juto, dzięki, że jesteś ze mną. Czuję tyle dobrej energii od Ciebie, że dodaje mi ona sił. Pozdrawiam i ściskam. :)
Ladybird, faktycznie gdy się przyjrzałam temu mojemu dziełu po przeczytaniu Twojego komentarza to dostrzegłam wspomniane podobieństwo.Nawet go trochę przez to zaczęłam lubić, bo film był jednym z moich ulubionych. Dzięki za ciepłe słowa, ściskam :)
eve-jank, dziękuje bardzo za odwiedziny i miłe słowa. Pozdrawiam cieplutko:)
Gosiu, Twoje koty są tak urocze, że aż trudno uwierzyć, że to takie psotniki. Mam nadzieję, że je wychowasz z czasem. Póki co Życzę Ci dużo sił w zmaganiu się z tą psotną trójką. Mój Rudi raczej już leniwy jest, bo ma trochę lat, ale podrapać różne rzeczy lubi i muszę go czasami gonić ostro bo potrafi zabrać się za meble. Pozdrawiam cię cieplutko i ściskam:)))
Mario, gdzieś mi umknęły słowa do Ciebie, przepraszam. Z nasturcji faktycznie chcę w tym roku zrobić kapary, ale to będzie pierwszy raz i nie jestem pewna co z tego wyjdzie. Obecnie wyszukuję przepisu, a może masz jakiś sprawdzony? Co do żaby, może to i książę, ale jakoś nie mam odwagi żeby go pocałować i sprawdzić. "Muszę" się więc zadowolić własnym nieksięciem, z którym przyszło mi żyć już troooochę lat. Pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńDziękuje Joasiu. Ja też lubię zapach groszku ale jeszcze bardziej maciejki.Wieczorem po prostu nie mogę się nasycić tym zapachem. To chyba jakieś uzależnienie. Drzewa w otoczeniu domu masz piękne więc ciesz się nimi. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPsiak uroczy wyszedł. Faaajnie w tym Twoim Zaciszu :)
OdpowiedzUsuńWitaj,Aniu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny psiaczek Ci wyszedł, słodko wygląda na kanapie, pewnie nie mógłby sobie wymarzyć lepszego miejsca:D W Zaciszu, jak zawsze uroczo:)
Buziaki
Pani Aniu! Wspaniały jest ten piesek! Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba! Serdecznie pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuńPies słodki nie ma co! Nie rezygnuj z szydełkowania, bo dobrze Ci idzie. I kwiaty pięknie kwitną u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie:DDD
OdpowiedzUsuńPrzyszłam jeszcze raz pocieszyć oko Twoją nasturcją i bardzo Ci dziękuję za dobre słowo. Posyłam moc nocnych buzioli :*
OdpowiedzUsuńCześć Oleńko, jeśli piesek Ci się podoba to może wymyślisz dla niego imię? Pozdrawiam cieplutko. Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńMoniko, dziękuję za ciepłe słowa dla mojego piesko- stwora. Chyba mu tu faktycznie dobrze, chociaż porwany został z kanapy do Jasiowego łózka. Pozdrawiam cieplutko i ściskam. Ania:)))
mamurda - dzięki, że tu do mnie zajrzałaś. Chyba jednak wolę szyć i małpować półki według Twojego wzoru. Właśnie od Ciebie wróciłam i jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam:)))
fajny nochal ;)..u mnie na razie tylko kumaki górskie są..a to raczej larwa pływaka żółtobrzeżka, w moim stawiku też widziałem :)
OdpowiedzUsuńCudowny szydełkowy psiuńci , zdjęcia przyrody tez cudowne ,no może z wyjątkiem tej żaby bo to jedynie stworzenia których nie wzięła bym do reki .
OdpowiedzUsuńJuż mam, śliczne imię to Bercik! Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTym razem ja odwiedzam Twojego bloga. I czuję się tu bardzo dobrze. Szydełkowe zwierzątka są urocze i takie dobrze wychowane. Nie narobiły żadnego hałasu! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAleż tu milutko u Ciebie!Pozwól że sobie tutaj pomieszkam ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie nadaję do robienia stworków szydełkowych.Cały czas wisi nade mną widmo popełnienia Hello Kitty(dla córci),ale jakoś kompletnie się w tym nie czuję.Twój psiak jest słodki i jedyny w swoim rodzaju.
Twoje bliskie spotkania w ogrodzie mnie zachwycają.Nasturcje przepiękne...U mnie tez maciejka urzeka co wieczór swoim zapachem :)