Obserwatorzy

czwartek, 30 czerwca 2011

Konewka, czyli mój kolejny "skarb" z odzysku

Kiedy zaczęły się czerwcowe upały pomyślałam, że przydałaby mi się konewka do podlewania roślin, które hoduję w donicach na moim warszawskim balkonie. Ledwo pierwsza myśl moja ustąpiła miejsca drugiej, że czym prędzej należy udać się do jakiegoś marketu ogrodniczego, gdy przechodząc obok osiedlowego śmietnika zobaczyłam, że ktoś wystawił obok niepotrzebną polewaczkę. Popatrzyłam, czy przypadkiem nie jest dziurawa i ponieważ była cała no to ją wzięłam. Może nie wszystkim z Was to się to spodoba, ale ja nie widzę w tym nic złego. Konewka była taka zwykła, zrobiona z blachy cynkowej. Wyczyściłam ją i zaczęłam używać.Oj, jaka ja byłam szczęśliwa, że nie muszę już wydeptywać ścieżek, biegając między kuchnią a balkonem  z butelką. A teraz kiedy zaczęły się wakacje i mam więcej czasu postanowiłam ją troszkę odnowić.   Już nie jest szara, tylko bardzo kolorowa i taką ja bardzo lubię. Nie dość, że użyteczna, to jeszcze służy jako ozdoba balkonu.  I tak po raz kolejny dałam drugie życie jakiemuś starociowi. A oto główna bohaterka...









Ja ją bardzo lubię, a Wy?
 Dziękuję Wszystkim przemiłym osobom za odwiedziny w moim Zacisznym świecie i za ciepłe komentarze. 
Pozdrawiam słonecznie i cieplutko, po prostu wakacyjnie:)

22 komentarze:

  1. Anula! Jakie masz ostatnio szczęście (a może cały czas?). Konewka jest śliczna, bardzo ładnie ją ozdobiłaś! Jakbym spotkała jakąś fajną rzecz na śmietniku, to pewnie ucieszyłabym się i przygarnęła :).
    Widać, że oddychasz swobodniej bez pracy zawodowej i rozwijasz skrzydła! Ja muszę jeszcze poczekać trochę na urlop....
    Pozdrawiam cieplutko - u mnie burze i zimnisko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę wspaniała konewka. Ja niestety muszę podlewać rośliny jakimś plastikowym szkaradzieństwem. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęście to ja mam, że mam Was na tym blogu. Tyle serdeczności i ciepła fruwa tutaj na łączach, że ogrzeje i duszę i ciało nawet w mroźny dzień. Nigdy się tyle dobra nie spodziewałam, kiedy zakładałam mojego bloga. Kochane jesteście Wielkie. Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie może to nam się nie podobać, ponieważ robimy to samo. Załatwiłaś kilka rzeczy naraz a konewka śliczna i jedyna świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anulko, jestem pod wrażeniem Twoich " poczynań " Konewka wygląda teraz prześlicznie, jest nie tylko przedmiotem praktycznym, ale również nie banalną ozdobą, bardzo mi się podoba :)A balkonik masz uroczy :)
    Buziaczki dla Ciebie, Ty mój dobry Duszku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie widzę nic w tym złego postąpiłabym identycznie.Ty ją po prostu uratowałaś.A ona z wdzięczności pozwoliła z siebie zrobić piękność:))))
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna jest Twoja koneweczka i bardzo mi się podoba. Mam taką metalową do podlewania ( głównie mojego "warzywniaka"), już mocno zniszczoną i jak tylko znajdę czas na kochane decu odgapiam Twój pomysł :-)
    pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wypoczynku

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Aniu! Zawsze jak idę koło jakiegoś śmietnika zerkam czy aby nie ma czegoś ciekawego co ewentualnie przydałoby mi się! Mam już niejeden taki fantastyczny okaz...np.przepiękny dziecięcy foteli! Twoja zdobycz "śmietnikowa" fantastyczna!
    Pięknie ją ozdobiłaś! Pozdrawiam trochę deszczowo ale serdecznie, wypoczywaj Aniu :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. w moim miasteczku niestety jakoś nikt nie chce się pozbywać takich skarbów , albo jest tylu amatorów ,że już od rana śmietniki wyczyszczone hihihi . Ty Aniu masz szczęście :D . Bardzo fajnie wygląda pomiędzy Twoimi kwiatami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No to mi ulżyło. U mnie jest taki zwyczaj, że rzeczy jeszcze do użytku ustawiane są z boku, tak żeby można je było obejrzeć i ewentualnie wziąć. Ja kiedyś wystawiłam dwa wory zabawek po Janku i zniknęły w ciągu godziny. A wzięłam rower, w którym wymieniłam tylko przednie koło i dwa zabytkowe krzesła do renowacji. Już zresztą odnowione. A jak czytam czasopisma wnętrzarskie, to nie raz czytałam, że ktoś coś uratował spod śmietnika. Pozdrawiam Was serdecznie i cieplutko, chociaż chmurska jakieś na niebie się rozpanoszyły. Pa:)

    OdpowiedzUsuń
  11. coś niesamowitego!! jaka ona piękna!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Faktyczne cudna konewka ,bardzo mi się podoba :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Konewka dodaje "klimatu". Bardzo ładnie ją odnowiłaś

    OdpowiedzUsuń
  14. Też taką mam , ale szarą i burą ;-( Ale szczerze mówiąc niezbyt przepadam za ogródkowymi sprawami. Podziwiam jak zawsze i zachwyt jest od serca ;-), ale oby mojej pracy jak najmniej. Chociaż ostatnio zdarzyło i się pielić grządki i o dziwo! sprawiło mi to przyjemność. Podobno czasem przychodzi z wiekiem ;-) Dziękuję za odwiedziny i witam ;-) U Ciebie rozgoszczę się po powrocie z wakacji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ślicznie ozdobiłaś ta konewkę. Ja też nie lubię takich buro-szarych przedmiotów. Milej się od razu robi jak się ma w swoim otoczeniu coś tak pięknego-pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Konewka wygląda świetnie, mojej też przydałby się taki "lifting". Ja też często ratuję rzeczy od wyrzucenia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój skarb z odzysku jest świetny. Gratuluję pomysłu i wykonawstwa. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  18. Takie właśnie zdobycze są najlepsze.Ja takowe nazywam " trafiejkami "
    Teraz jest prawdziwą dekoracją balkonu!Ja mam zieloną plastikową... Trzeba będzie pomyśleć o czymś ładniejszym :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ładna konwewka:-) Bardzo ogrodowa:-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Konewka wyszła Ci świetnie, jest śliczna:DDD Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci więcej takich znalezionych skarbów:)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu, konewka cudo, delikatnie ozdobiona. A moją przez niedopatrzenie mróz rozsadził w dnie, nie wylałam wody na zimę. Stoi teraz i tylko zdobi, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję pięknie za każde dobre słowo pozostawione w moim Zaciszu:)))